- Jest bardzo kolorowo i wszędzie mnóstwo liści. Nocą są już tak niskie temperatury, że sporo z nich opadło z drzew - mówią ambasadorzy Maratonu Bieszczadzkiego, którzy wczoraj wieczorem dojechali na miejsce, by sprawdzić, czy wszystkie przygotowania działają zgodnie z planem.Już w najbliższą niedzielę 13 października o godzinie 8.00 rano kilkuset biegaczy (w tej chwili zarejestrowanych jest czterysta osób) stawi się na linii startu w Wetlinie. Z listy uczestników, którzy już potwierdzili swój udział w imprezie, wynika, że może to być ciekawa rywalizacja.
Przypominamy o tym, że trasa uległa zmianie:
- Z uwagi na remont stokówki i ciągle rozkopany fragment, musieliśmy nieco zmodyfikować przebieg trasy Maratonu Bieszczadzkiego. Od startu biegniemy trochę dłużej Obwodnicą Bieszczadzką aż do skrętu w lewo w Kalnicy (skręt w tzw. „drogę Mirka” — dobrze znaną uczestnikom Biegu Rzeźnika). Potem biegniemy tą drogą aż do spotkania oryginalnej trasy. Będzie jakiś kilometr gratis - mówi Mirosław Bieniecki, dyrektor biegu.
A jak jest na miejscu?
- Ciepło, przyjemnie, niebo jest zachmurzone ale nie pada. Prognozy pogody wskazują na to, że w niedzielę też padać nie będzie - mówi Jacek Gardener - ambasador Maratonu Bieszczadzkiego.
- Wybraliśmy się dzisiaj na przebieżkę i warunki były takie, że już chciałbym wystartować - śmieje się, ale cierpliwie czeka do niedzieli. - Przy kominku w naszej ambasadzie smerek9 też jest całkiem przyjemnie.
Dołącz do nas: