- Jest bardzo ciepło, słonecznie można spokojnie chodzić bez kurtki - powiedział mi wczoraj Jacek Gardener, jeden z ambasadorów Maratonu Bieszczadzkiego, kiedy zadzwoniłam zapytać jak wygląda sytuacja na miejscu. - Powiedziałbym nawet, że pogoda nadaje się na spacery w koszulce z krótkim rękawem - dodał. Dzisiaj jest nieco mniej słonecznie, ale wciąż ciepło i naprawdę pięknie. - Powiem Ci tak: ja chcę tutaj zostać - powiedział mi przed chwilą. Myślę, że po jutrzejszym biegu będzie chciał jeszcze bardziej.
Bieszczady bardzo się zaludniły. Jest wesoło, głośno, sporo się dzieje. I nic dziwnego, bo już za godzinę zostanie otwarte biuro zawodów w Wetlinie, skąd jutro tuż po godzinie 8.00 rano wystartuje kilkuset biegaczy.
- Wczoraj przygotowaliśmy większą część trasy. Dzisiaj kończymy - mówi Jacek. Jest na miejscu od środy, zdążył się zorientować jakie są warunki, jaka jest pogoda od samego rana po późne popołudnie. Postanowiłam skorzystać z jego wiedzy i zapytać się, jakie jak najlepiej się ubrać.
- W ciągu dnia jest ciepło. Najlepiej ubrać się na cebulkę tak, by w ciągu biegu można było się rozebrać. Na samym starcie może być zimno, to jeszcze wczesna godzina. Warto wziąć kurtkę, którą później można zwinąć i mieć gdzieś pod ręką, by znowu założyć, gdy będziemy już na szczycie - radzi Gardener.
Co z butami biegowymi? Spora część trasy jest asfaltowa i szutrowa, dopiero w okolicach 29 kilometra robi się naprawdę terenowo.
- Najlepiej byłoby zmienić w tym miejscu buty (przy przełęczy 28.750m). Zacząć w startówkach, rozwinąć prędkość, a potem zmienić buty na terenowe. W górach będzie potrzebna grubsza podeszwa i lepsza przyczepność - radzi Gardener
Gotowi? Zaglądajcie tutaj jutro! Będziemy Wam zdawać relacje na żywo!
Panna Anna
Dołącz do nas: