- Jeśli traficie na niedźwiedzia, nie musicie nic robić. On wszystko zrobi za was - dzień przed startem usłyszeli na odprawie zawodnicy. Żarty żartami, ale trasa, z którą przyszło się zmierzyć prawie tysiącu biegaczom, oferowała zdecydowanie więcej atrakcji niż tylko bliskość gawr. To było prawdziwe bieszczadzkie błoto, przez duże „b”.
Poranek w dniu startu zapowiadał dobrą pogodę na bieganie - było 5 stopni, prawie bez wiatru. O 7 rano z Cisnej wystartował bieg główny IV ultraMaraton Bieszczadzki (uMB). 569 zawodników miało do pokonania 53 kilometrową trasę wiodącą z Cisnej przez Roztoki, szlakiem granicznym do Solinki, dalej przez Masyw Hyrlatej znów do Roztok, gdzie serwowano ciepły posiłek. Oprócz mety był to jedyny punkt na trasie, gdzie można było wspierać swoich zawodników. Stamtąd biegaczy czekało jeszcze podejście na Okrąglik i Jasło, i trudny technicznie, a po ostatnich deszczach niebezpieczny zbieg do Cisnej, gdzie usytuowana była meta.
O 7:10 z Cisnej odjechała także Bieszczadzka Kolejka Leśna ze 197 osobami na pokładzie. Biegacze około 8:00 dotarli do Solinki, skąd wyruszyli na 26-kilometrową trasę I Półultramaratonu Bieszczadzkiego.
O 7:15 wystartował z Cisnej III Ćwierćultramaraton Bieszczadzki. 226 osób mierzyło się tego dnia z 14-kilometrową trasą. Wszyscy dotarli do mety.
We wszystkich biegach wzięło udział 992 osoby.
Zaczynamy od biegu głównego. Tu jako pierwszy na mecie pojawił się obstawiany i spodziewany Bartek Gorczyca (4:12:14) dwukrotny zwycięzca uMB! Na mecie, mimo zadowolenia, skarżył się na żołądek.
- Od 30 kilometra biegłem po trasie, którą wcześniej przebiegli zawodnicy z półmaratonu, więc była rozklapciana. Trzeba było uważać.
Bartek jak sam powiedział, przyjeżdża na te zawody z sentymentu.
Chwilę za nim pojawił się zwycięzca tegorocznego Biegu Rzeźnika, wicemistrz Biegu 7 Dolin Miłosz Szcześniewski z Salco Sport Team (4:20:24). Trzeci zaś, podobnie jak w poprzednich latach, był Robert Faron (4:26:02), który spóźnił się na start i zaczął z 5 minutowym poślizgiem.
Wśród kobiet triumfowała Ewa Majer (5:05:32). Ewa to tegoroczna zwyciężczyni Biegu Rzeźniczka, Chudego Wawrzyńca. Lekko ubłocona, po dwóch wywrotkach.
Tuż za nią, z czasem 5:10:06 pojawiła się Edyta Lewandowska - tegoroczna zwyciężczyni m.in. Wielkiej Prehyby (43 km).
- Ewa Majer dopadła mnie 8 kilometrów przed metą. Jest zdecydowanie mocniejsza na zbiegach. - przyznała na mecie. Lewandowska to zawodniczka wywodząca się z bieżni. W Bieszczadach debiutowała na tak długim dystansie.
Trzecią kobietą zameldowaną na mecie była Paulina Wywłoka (5:21:35).
Na mecie Półultramaratonu Bieszczadzkiego pierwszy zawodnik pojawił się po dwóch godzinach. Był to Kacper Piech z teamu Runonline.pl/Triada z czasem 2:11:47. Piech to miedzy innymi zwycięzca biegu na 20 km w Pieninach - Chyża Durbaszka. Drugi był Tomek Koczwara (2:17:45), a trzeci Marcin Węgiel (2:29:17) z Jasła.
- Fajna zabawa! Żyć nie umierać! - cieszył się na mecie Marcin.
Pierwszą kobietą byłą Edyta Bartela z czasem 3:04:21. Drugą panią była Justyna Balczewska (3:07:41) a trzecią Magdalena Bruzgo (3:15:11) z teamu Fizjobiegacze ze Szczecina.
W „ćwiartce” męskie podium to: Tomasz Gawroński (1:06:06) z teamu UMKS NADIR Jędrzejów, Mateusz Krawiecki (1:09:20), Mariusz Dziedzic (1:09:21) z klubu Zabierzów biega. Ten utalentowany biegacz, który jak sam o sobie mówi, jest biegaczem nizinnym i ulicznym, wystartował z ciekawości.
Wśród kobiet pierwsza była Gabriela Rolka (1:26:54) Runonline.pl/Triada.
- Nie spodziewałam się takiego podbiegu ani takiego zbiegu! - mówiła na mecie. - Na ostatnim zbiegu było ekstremalnie, trzeba było być bardzo skupionym. Łatwo o wypadek. A szkoda by było! - przyznała.
Kolejno za nią na metę wpadły Agnieszka Mercik (1:31:23) z Przemyskiego Klubu Biegacza oraz Weronika Kuncewicz (1:32:13) - Sklep Biegacza Team Lublin
Wśród najmłodszych uczestników biegu na 14 kilometrów znalazł się dwunastoletni Maciek Szybiak, towarzyszący swojemu tacie na trasie. Maciek ukończył bieg w zadziwiającym czasie 1:44:58. Warto dodać, że to nie pierwszy start Maćka w Bieszczadach. W planach ma Rzeźnika... Wygląda na to, że rośnie nam nowy mistrz!
W trakcie całych zawodów przewidzieliśmy także klasyfikację drużynową. Ze zgłoszonych 24, biegi ukończyło 22 drużyny, z czego pierwsza trójka to:
1. Beskidnicy (czas 23:07:47);
2. Lubelska Grupa Triathlonu - Sklep Biegacza Lublin - WW Team (24:32:22);
3. Żuki w błocie (24:40:57).
Kolejna okazja do biegania w Bieszczadach będzie już za trzy tygodnie, 29 października podczas Biegu o Puchar Roberta Korzeniowskiego w Arłamowie.
Z kolei pod koniec listopada w Ustroniu odbędzie się finał Ligi Biegów Górskich (LBG) – Eliminator. Będzie to bieg o nietypowej formule 4 bardzo stromych podbiegów trasą narciarską pod Czantorię, przy jednoczesnej eliminacji części najwolniejszych zawodników w każdej serii. Będzie można tam zdobyć znaczącą liczbę punktów do klasyfikacji LBG.
W styczniu zaś zapraszamy na kolejną, trzecią już odsłonę Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego - 29 stycznia 2017. Obok długiego dystansu wzorem lat poprzednich wystartuje także bieg na dychę a jak zima dopisze, będzie to także dobra okazja do zmierzenia się z biegową trasą narciarską przygotowaną przez Nadleśnictwo Cisna.
AD
Dołącz do nas: