Przygotuj się na zimę.
Większość
imprez ultra, znalazła swoje miejsce w kalendarzu w miesiącach
ciepłych lub nieprzesadnie chłodnych. Wiosna, lato i jesień
„napakowana” jest zawodami biegowymi w różnym terenie, o różnym
charakterze i poziomie trudności. Każda z pór roku niesie ze sobą
osobliwy pakiet aspektów, które każdy biegacz musi uwzględnić,
by nie „zginąć marnie”.
Na
przestrzeni ostatnich lat, wiele imprez biegowych pojawiło się
również w okresie zimowym. Tuż przed kolejną odsłoną Zimowego
Maratonu Bieszczadzkiego, chciałbym zmierzyć się z zagadnieniem
przygotowania do takich zawodów, tj. imprezy organizowanej w górach,
prowadzonej po szlakach turystycznych, zwykle nieodśnieżonych, tym
bardziej więc trudnych technicznie. Bo to, że charakter przygotowań
jest ciut inny, nie ulega wątpliwości.
Stara
szkoła biegacka twierdzi, że zima jest okresem budowania formy,
siły i wytrzymałości biegowej. Wielu biegaczy właśnie w tym
czasie zalicza swoje bierne roztrenowanie. Jak więc w takim układzie
planować starty i liczyć na wyniki sportowe?
Zimnolubni?
Powiedzmy
sobie szczerze, nie wszyscy są fanami zimowego ścigania. Biegacze
zwykle dzielą się na tych, którzy wolą walczyć z upałem i tych,
którzy wolą martwić się jak nie odmrozić sobie nosa. Niby truizm
ale faktem niezaprzeczalnym jest to, że Ci z drugiej grupy chętniej
wyjdą na długie wybieganie trzy tygodnie przed startem, czy będą
ganiać po ośnieżonych schodach z dołu do góry i z powrotem. Do
właściwego zahartowania organizmu i wystawienia go na oddziaływanie
niskich temperatur, wiejącego wiatru czy opadów atmosferycznych,
preferencja „zimowa” jest bardzo pomocna.
Przygotowanie
mentalne na chłód jest równorzędnie ważnym zagadnieniem. O ile
latem, walka z przegrzaniem jest stosunkowo prosta: łyk wody, plus
obniżenie tempa, czy nawet krótki pitstop. Środki zaradcze są
łatwo dostępne i gdy tylko wody w bukłaku nie brakuje, temperaturę
ciała łatwo jest regulować. Strach przed katastrofą temu nie
towarzyszy, może z wyjątkiem ujmy na honorze przed samym sobą.
Zima to zupełnie inna bajka. Sprawa zbagatelizowania warunków
atmosferycznych w tym okresie, jest dużo bardziej niebezpieczna i o
nieszczęście długo prosić się nie trzeba. Przegrzanie zimą
raczej nikomu nie grozi, a nawet jeśli wystąpi, będzie to
przyjemny przerywnik. To co jest niebezpieczne, to doprowadzenie się
do stanu wychłodzenia. Taki stan nastąpić może w konsekwencji
niedostatecznego przygotowania, a w rezultacie opadnięcia z sił lub
też błędnego ubrania się czy kontuzji. Mentalna siła wobec
chłodu w chwilach słabości jest bardzo pomocna, wręcz niezbędna.
Jak
trenować?
Nie
umieszczę tu przepisu na przygotowania do zimowego ultra. Po takie
informacje należy się zgłosić do trenerów, którym zagadnienie
jest znane. Z pewnością będzie to indywidualna sprawa i program
treningowy będzie inny dla każdego chętnego. Niemniej każdy z
nich będzie zawierał pewne elementy wspólne.
Chcąc
osiągnąć zadowalający wynik startując w zimowych zawodach,
koniecznym jest przemodelować standardowy kalendarz przygotowań.
Sam szablon niewiele będzie się różnić. Należy jednak
poprzesuwać akcenty i kluczowej jednostki przygotowawcze tak, by
efekt superkompensacji nastąpił w okolicy zimowego startu.
To
o czym warto pamiętać, to sprawa podnoszona przez wielu trenerów.
Bieganie zimą częstokroć wiąże się z pokonywaniem zasp
śnieżnych. Tu przydadzą się jednostki budujące siłę biegową.
Okaże się również, że kluczem będzie nie szybkość a
wytrzymałość. Ukierunkowanie treningu właśnie na nią będzie
więc oczywistością. Stabilizacja – to kolejne słowo wytrych, o
którym trzeba pamiętać myśląc poważnie o startach zimowych.
Praca w tym zakresie nie może być pominięta, bo to właśnie braki
na tym odcinku skutkują kontuzjami. Większość zawodników
zimowych staje na starcie z kijami biegowymi. Umiejętność
posługiwania się nimi może okazać się zbawienna, nie tylko na
podejściach, ale również na śliskich zbiegach. Opanowanie
techniki zajmuje chwilę i dla wielu nie jest oczywiste. Warto więc
poświęcić swój czas by tę zdolność zdobyć.
Jak
się ubrać?
Wielu
organizatorów wymaga od swoich zawodników posiadania na starcie i w
trakcie trwania zawodów wymaganego wyposażenia, w tym specyfikowane
są poszczególne części garderoby. Nie zmienia to faktu, że ubiór
jest kwestią mocno indywidualną. Termoregulację każdy ma inną.
Warto jednak pamiętać o zasadzie, którą poznaje każdy
przedszkolak. Ubiór na cebulkę zawsze będzie dobrym pomysłem.
Wysokiej klasy bielizna termiczna, tzw. „pierwsza warstwa” jest
konieczna. Dostępność ubrań jest ogromna. Konfigurację
następnych warstw należy już przetestować samodzielnie podczas
długich zimowych i treningowych jednostek. Do zestawu niezbędnego
zawsze należeć będą: rękawice i te zapasowe w plecaku, chusta
uniwersalna, czapka i wiatrówka – część wyposażenia, która
będzie nieoceniona wybiegając na nieosłonięte połoniny, stając
się ostatnią ochroną przed wychładzającym wiatrem. Komentarza
nie wymaga konieczność posiadania folii NRC czy gwizdka, a w
zależności od długości zawodów oraz godziny startu również
czołówka czy czerwone oświetlenie. Te elementy zazwyczaj są
obligatoryjne i narzucone przez regulamin. Ważne, z powodów
formalnych, bo ich brak jest często jednoznaczne z dyskwalifikacją
już na starcie.
Buty
to oddzielny temat, długi jak rzeka. Mnogość modeli dostępnych na
rynku jest ogromna. Każdy znajdzie coś dla siebie. Warto zwrócić
uwagę na solidny bieżnik, to w aspekcie przyczepności. Niektórzy
będą potrzebowali membran nieprzepuszczających wody – goretex.
Stopień sztywności obuwia to już kwestia mocno indywidualna i
raczej będzie zależna od rodzaju trasy i jej trudności. Sklepy
mają dostępne modele testowe. Korzystajcie jeśli macie szansę,
przymierzcie, przebiegnijcie się. Stuptuty warto wziąć pod uwagę.
Konieczne nie są ale przydadzą się zwłaszcza przy mokrym głębokim
śniegu – stopa od góry moknąć nie będzie.
Co
jeść? Co pić?
Zmagania
w zimie wiążą się z niską temperaturą. Wydatek energetyczny z
tego powodu będzie ciut wyższy. Problemem jednak nie jest ilość
ale to co będziemy jeść i pić. Organizatorzy zawsze wyposażają
punkty odżywcze w specjały szczególnie miłe zmarzniętym
podniebieniom. W tych miejscach zwykle jest wszystko i tu decydują
indywidualne preferencje. Kłopotem mogą okazać się odcinki między
punktami. Parafrazując słowa klasyka, kiedy jest zima, jest zimno.
Niezabezpieczony bukłak, a w szczególności rurka oraz ustnik czy
„softy”, najczęściej wsunięte w ramiona kamizelki, zamarzną.
Trudno o substancję nawadniającą i niezamarzającą… takie
raczej na mecie ;). Podobne trudności mogą pojawić się w
przypadku żeli. I znowu odeślę do zimowych treningów, gdzie każdy
z Was sprawdzi organoleptycznie, który zmieni fazę skupienia, który
nada się.
Na
koniec
Czy
możliwe jest polubić zimę? Ci, którzy zakochają się w śnieżnych
ścieżkach, dziewiczych duktach, oklejonych śniegiem gałęziach
zamykających się nad szlakiem, z pewnością powiedzą, że tak.
Dobra rada, to zbudować w sobie świadomość warunków
atmosferycznych, które mogą w trakcie zawodów się wydarzyć.
Wiatr i mróz może szybko wychłodzić. Padający śnieg czy mgła
lub brak przyczepności może mocno spowolnić. Należy pamiętać,
że ta sama trasa pokonana latem będzie stawiała zupełnie inne
wymagania w zimie. I pamiętajcie proszę: wszyscy jesteśmy gośćmi
tam na szlaku. Szanujcie przyrodę i nie śmiećcie.
Bartłomiej Matysiak
Dołącz do nas: